Żałoba?
Z uwagi na to, że nie jestem z Wielkopolski, wszelkiej wiedzy odnośnie aktualnych wydarzeń z tej części kraju, dostarczają mi lokalne gazety. Swój ostatni felieton do „Liberum Veto!” (bodajże z października) napisałem będąc pod wpływem „natchnienia”, jakiego dostarczyła mi lektura „Gazet Wyborczej”. Tym razem pochylę się nad informacją, podaną 24 listopada przez „Gazetę Poznańską”. Tekst p. Andrzeja Rembowskiego, zatytułowany: „Przed drugą turą wyborów - walka z żałobą w tle” dotyczy odwołania większości imprez wyborczych z uwagi na tragedię, jaka miała miejsce w kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej.
I zapewne wielu czytelników powie w
tym momencie, że nic w tym nadzwyczajnego i niepotrzebnie tracę czas i energię
na pisanie artykułów na ten temat. Uogólnienia bywają jednak pułapką, a
diabeł zawsze tkwi w szczegółach.
Otóż
moje, zdaniem niektórych „obsesyjne” poruszanie kwestii wszelkiej maści
problemów związanych z tzw. „żałobą narodową”, budzi ogólne zażenowanie
i pouczania ze strony różnych guwernerów dobrego smaku, którzy wyrażanie
swoich poglądów ograniczają do upominania innych i atakowania faszystów
za których uważają również ludzi, których poglądy nijak mają się do
zbrodniczej ideologii- jednego z odłamów socjalizmu .
Ale do rzeczy... Drażni mnie sytuacja
udawanej żałoby- pokazu obłudy, zakłamania i wykorzystywania cudzej krzywdy
do własnych celów. Zaraz ktoś zapyta: „Ale jak to, przecież politycy
wstrzymali się z kampanią!” Drodzy Państwo i cóż z tego, skoro będą
mieli teraz okazję do uzasadnienia wydawania pieniędzy podatników (na
„pomoc” dla rodzin ofiar tragedii), myśląc de facto o uzyskaniu
potencjalnych głosów w wyborach. Do tej pory bowiem musieli wstrzymywać
oficjalne akcje rozdawania pieniędzy, a teraz znaleźli ku temu doskonały pretekst. Pokazując przy
tym swoje umiejętności aktorskie, będą mogli ukazywać swój „żal” i
„cierpienie”- akcentując swoją solidarność z rodzinami ofiar.
Czy mój wniosek to przesada? Nie sadzę.
Trudno mi bowiem uwierzyć w żal po śmierci obcej osoby, człowieka, który
biernie przyglądał się nędzy i ograniczaniu swobody działań ludzi, samemu
opływając w przywilejach, jakie
daje władza.
A teraz taka nagła odmiana?
Zmiana postawy życiowej spowodowana poczuciem żalu? Nie... Zbliżające się
II tury wyborów na prezydentów miast! I stąd te próby wyłuskania z siebie
smutnej twarzy i „troski” o wybor... pardon - rodziny ofiar.
Na uwagę zasługuje również
postawa p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który to miast wnosić, od dawna
zapowiadaną „odnowę moralną państwa” brnie w stare nawyki, mające dużą
dawkę swoistej krypto-komuny. A jakże! Patrz prosty ludu, jak hojna jest władza,
jak się o ciebie troszczy! Patrzcie dziatki drogie, jak państwo nie pozostawia
was samych sobie!
I tak- rodziny dostaną stosowną pomoc, a osierocone dzieci
stypendia (a czy ktoś domaga się równie wysokich zapomóg dla dzieci
osieroconych w innych okolicznościach?!). W tym momencie pytam: czy
śmierć poniesiona w wypadku, bardzo nagłośnionym przez media różni się
czymś od zgonu, o którym nie było mowy w środkach masowego przekazu? Czy śmierć człowieka, który zginął w większym skupisku
osób różni się od śmierci poniesionej samotnie? Od kiedy to liczba decyduje
o znaczeniu tragedii? Jak w ogóle można gloryfikować jedno cierpienie, a
drugie pozostawiać na marginesie, jako mniej ważne? Czy naprawdę śmierć ma
posłużyć jako element marketingu politycznego,
tym bardziej, że mówi się o porzuceniu zgnilizny moralnej III RP?
Na te pytania proszę sobie odpowiedzieć samemu. Ważne, aby nie wierzyć w czyste intencje politycznych hien, które żerują na cudzym nieszczęściu, czyniąc sobie ze śmierci powód do rozdawania wina i oliwy w imię potrzeb ludu- skupiając się na igrzyskach, a zapominając o chlebie...
Aleksander Majewski
Tekst ukazał się w grudniowym "Liberum Veto!"