Komentarz gościnny

                                                                      Krzysztof Pochmara

                                                  PO CO LEWICY GAZETA?

 

Karnowski na łamach "Dziennika" stwierdził, że lewica nie ma dobrej gazety. Chciałoby się zapytać - a od kiedy to mafie miewają swoje organy prasowe?

Od upadku komuny wszyscy wyczekują w Polsce narodzin normalnej, lewicowej lewicy, która co prawda plotłaby lewicowe androny, ale przynajmniej by w nie wierzyła i była ideowo zaangażowana. Tymczasem jedyna lewica, jaka w Polsce istnieje, to ciągle cyniczni postkomuniści, którym lewicowość jest potrzebna o tyle, o ile można na niej ukręcić dobry interes. Lewica w Polsce to dziś nie opcja polityczna, tylko skrzyżowanie struktury kryminalnej z agenturalną siatką. "Trybuna" zaś, sztandarowy tytuł lewicy, to nie forum wymiany lewicowych idei, tylko rachityczny intelektualnie biuletyn emerytowanych ubeków i ormowców.

Minione rządy lewicy to - nie zapominajmy o tym - czasy Pęczaka, Rywina, Neumanna, Łapińskiego, Sobotki, Długosza i Jagiełły, czasy recydywy socjalizmu w służbie zdrowia i edukacji, handlu ustawami, działania na szkodę energetycznego bezpieczeństwa kraju, a - jak się ostatnio okazuje - także niejasnych interesów rodziny premiera na Bahamach etc.

Potrzeba wielu lat pracy prokuratorów, sędziów i historyków, by orzec, czy to, co zwie się dziś w Polsce lewicą, jest bardziej oligarchiczną sitwą uwłaszczoną u schyłku PRL, obcą agenturą działającą na szkodę Rzeczypospolitej, czy też organizacją przestępczą sięgającą najwyższych szczebli władzy. Z całą pewnością nie jest to jednak normalna polityczna reprezentacja doktryny socjaldemokratycznej.

To, co zwie się polską lewicą, nie potrzebuje dobrej gazety. Zbytnia jawność i dziennikarska dociekliwość może wręcz przeszkadzać w sprawnym działaniu. Wszak mafiom, sitwom i agenturom organy prasowe są zbędne.

Więcej:

www.jakurp.republika.pl