Guwernerzy dobrego smaku

   Nie minęło wiele czasu, odkąd na łamach poznańskiego „Liberum Veto” rozwodziłem się na temat medialnej obłudy związanej z żałobą po tragedii w kopalni „Halemba”,  a już znajduję temat dotyczący zupełnie innej kwestii, ale w podobnej mierze noszący na sobie piętno obłudy.

          Rozsławienie tzw. „sex-afery” przez bohatersko walczącą o zasady „wolności, pluralizmu i demokracji” Gazetę Wyborczą i wojującą z autorytarnym dyktatem tych przebrzydłych kaczorów stację TVN, jak również komentarze na jej temat wszelkiej maści „entelygentów” wzbudziło u mnie więcej obrzydzenia, niż nawet sama postawa bohaterów tego „skandalu”.

            Nie jestem żadnym zwolennikiem Samoobrony (czego dowodem może być już sama publikacja tegoż tekstu na serwisie eCzas.net), ani też jej sojuszników z PiS, dlatego nie zamierzam zagłębiać się w szczegóły tej sprawy. Chodzi mi tylko o pewną moralizatorską manierę wielu publicystów i polityków, wśród których dominują tzw. „prawicowcy”.  Zamiast zastanawiać się nad podatkami, które rujnują polską gospodarkę i nad oburzającymi przepisami Unii Europejskiej, które stają się coraz większą przeszkodą na drodze do wprowadzenia w pełni wolnej gospodarki, czyniąc z kraju, przy aprobacie różnych pseudo-liberałów, będących  w istocie bandą pachołków z namaszczeniem wypełniających prikazy Brukseli- „nasza” opozycja, zarówno lewicowe, jak i „prawicowe” gryzipióry   wyrażają swoje oburzenie podłością polityków, którzy gorszą i przyczyniają się do upadku moralności nieskazitelnych kobiet... Nic, tylko wszcząć  jakąś dyskusję w debacie publicznej, zaprosić jakiś autorytet moralny i załamywać ręce nad praktykami seksualnymi parlamentarzystów, co i rusz powtarzając, że jest to niezgodne z zasadami praworządnego państwa prawa, opartego na zasadach prawdziwej demokracji, itd...

        Przypomnę tylko, że ci sami guwernerzy dobrego smaku, jeszcze jako adepci propagandy bądź pracujący już  w „swoim fachu” ludzie przyklaskiwali modelowi demokracji, jaki został zaproponowany w czasie tzw. „przełomu”. Opowiadając się za modelem parlamentarno- gabinetowym, wskazali na system w którym podobne afery będą miały miejsce, ponieważ jest on ich środowiskiem naturalnym.

           I co Pan na to, Panie Komorowski? Teraz dumnie prężąc pierś przed kamerami i mówiąc, iż to, że Łyzwiński sypiał nie tam, gdzie powinien, jest sprawą wagi państwowej  chyba zapomina Pan, kto decydował o takim kształcie państwa? Kto przyczynił się do tego, że taka banda prostaków zasiada w Sejmie, a dla uczciwych ludzi, mających konkretny plan na naprawę Polski nie ma miejsca? Cóż... przecież walczyliście w imię prawdziwej demokracji... A, że prostactwo wybierze równych im prostaków do parlamentu, to już inna bajka.

          Ciekawi mnie również motywacja dziennikarzy- ulubionych marionetek właścicieli wydawnictw i związanych z nimi polityków. I czy to sięgniemy po niemiecką gazetę dla Polaków- „Dziennik”, „Gazetę Wybiórczą” czy nawet „Rzeczpospolitą’”- wszędzie czytamy o tym „wielkim skandalu”!!  I to samo święte oburzenie ma być powodem do oceny warsztatu publicystów? Drodzy rzemieślnicy słowa, dajcie nam ocenić się po tekstach na tematy należyte i ważne, a nie liczcie na nasze opinie, kto ładniej się żachnął czy wzburzył na temat spraw łóżkowych p. Łyżwińskeigo!

          Być może wówczas da się wprowadzić choć trochę normalności. Wszakże im mniejsza publika, tym widowiska mniej pożądane.

                                                                                       Aleksander Majewski

Tekst ukazał się w serwisie eCzas.net